Krew, ich krew była wszędzie - we włosach, na ubraniu, na rękach i nogach, na twarzy.
Wszystko ich bolało, całe ciało, ale to nie miało znaczenia.
W płucach mieli ogień, ale to się nie liczyło.
Biegli i biegli, bo od tego zależy życie tych, których kochają.
Biegli i biegli, jakby goniła ich sama śmierć, przed której wyrokiem uciekali uparcie od tak dawna.
Potrzebowali pomocy.
Dorian i Sybil zdali sobie sprawę, jak niewiele byli w stanie zdziałać w pojedynkę. Jak śmiesznie małe były ich możliwości.
W pościgu Azoga wzięło udział wielu więcej orków niż przypuszczali. Rodzeństwo zaatakowało szajkę Plugawcy w nocy, jednak nie przemyśleli wystarczająco dobrze oraz trafnie przebiegu tamtej potyczki. Zostali otoczeni, pogryzieni, poranieni i postrzeleni. Pod koniec zrobiło się naprawdę groźnie. Jedynie szalony pomysł Sybil, aby dosiąść warga pozbawionego pana, uratował ich przed najgorszym. Od tamtej pory uciekali praktycznie bez przystanku.
Zabili wiele plugawych stworów tamtej nocy. I chociaż nadal zostało ich około dwa tuziny, to gniew Białego Orka był ogromny. Powodowało to, że zbliżał się do Thorina i jego Kompanii bardzo szybko. Za szybko. Jeśli Thorin nie da się namówić na wejście do Rivendell, wszyscy będą straceni.
Rivendell. Imladris. Ostatni Przyjazny Dom na wschód od Morza. Jedynie tam mogli mieć nadzieję na znalezienie pomocy. Być może było to zbyt śmiałe, bezczelne, naiwne
i głupie, aby wpadać tam biegiem i błagać o pomoc nieznającego ich wcale Lorda Elronda Półelfa. Sybil i Dorian nigdy gościli w jego domu, choć znali do niego drogę. Słyszeli wszystko, co najlepsze o gospodarzu Rivendell. Zdali się na fakt, że po mieczu pochodził on z rodu Eldarów - tak więc z całą pewnością cechowała go światłość oraz dobroć. Po kądzieli zaś rodu ludzkiego - co czyniło go jakby bliższym. Być może nie pozostanie głuchy na ich błagania. Rozumieli, że byli nikim, zwykłymi ludźmi, w porównaniu z Elfami Wysokiego Rodu zamieszkującymi Imladris. Dlaczego te wspaniałe istoty miałyby narażać się na niebezpieczeństwo w walce z orkami, po to, by chronić krasnoludy, na prośbę dwojga dzieci?
Ale to była ich ostatnia, płonna nadzieja, której będą trzymać się kurczowo do ostatniej chwili.
Kiedy czuli, że zaraz serca pękną im z wysiłku, nogi odpadną i wyplują własne płuca, wkroczyli do Ukrytej Doliny.
Dorian i Sybil stanęli jak wryci. Zaparło im dech w piersiach, to miejsce… to miejsce było… zabrakło im słów. W niemym zachwycie patrzyli na Ostatni Przyjazny Dom jaśniejący w promieniach wschodzącego słońca i zapomnieli o wszelkich troskach. Niesamowita aura Imladris zadziałała na nich od razu. Błogie uśmiechy wstąpiły im na twarze. Mogliby upajać się widokiem Doliny przez wieczność całą, lecz musieli się śpieszyć.
Na drżących nogach ruszyli w stronę wspaniałego domostwa. Elf, którego zdaniem było najwyraźniej przyjmowanie gości, wyszedł im naprzeciw, rozłożył ramiona w powitalnym geście, po czym rzekł:
- Witajcie w naszej dolinie, przyjaciele elfów! Na imię mi Lindir. Widzę, że potrzebujecie gościny. Udzielimy wam jej z radością. Czujcie się jak u siebie w domu i zostańcie z nami ile zechcecie. Lord Elrond, pan tego miejsca, z przyjemnością powita tak młodych ludzi. Od lat nie widzieliśmy tu kogoś wam podobnego. Lecz najpierw pozwólcie się sobą zaopiekować, jesteście poważnie ranni - zakończył z nutą troski w głosie.
Rodzeństwo skłoniło się nisko.
- Bądź pozdrowiony Lindirze! Jestem Dorian, syn Brandona, a to moja siostra Sybil, córka Kory. - Wskazał na Sybil, która dygnęła. - Czujemy się zaszczyceni tak dobrym przyjęciem. Naszą pierwszą prośbą jest chwila prywatnej rozmowy z czcigodnym Lordem Elrondem, najlepiej natychmiast. Mamy do niego sprawę niecierpiącą zwłoki - mówił szybko.
Czas uciekał, czas uciekał!
Wielkie zdziwienie odmalowało się na pięknej twarzy Lindira.
- Jeśli takie jest wasze życzenie. Pozwólcie za mną - powiedział tylko.
Prowadził ich przez zachwycający ogród pełen wodospadów, strumieni i altan, następnie przez wielkie, cudowne komnaty, aż do miejsca, gdzie przy kamiennym stole stał Elrond Półelf, odwrócony do nich plecami, patrzący z góry na Dolinę.
- Poczekajcie tu - Lindir powiedział cicho do rodzeństwa, a następnie podszedł bliżej do swojego władcy i rzekł:
- Mój panie, przed chwilą przybyło do nas dwoje dzieci. Mówią, że mają do ciebie sprawę niecierpiącą zwłoki.
Lord Elrond odwrócił się i spojrzał na młodych ludzi, a Sybil i Dorian nagle poczuli się niezwykle onieśmieleni jego pięknem i majestatem. Dotarło do nich, jacy byli mali, śmieszni, nic nie znaczący oraz niewiele wiedzący. Zdawało im się również, że niesamowite oczy półelfa przeszywały ich dusze na wskroś. Po chwili ciszy pan Rivendell rzekł:
- Zaiste, niezwykłymi jesteście gośćmi, dzieci Brandona i Kory. Podejdźcie.
Tak też rodzeństwo uczyniło, kłaniając się bardzo nisko, podczas gdy Lindir oddalił się.
Zapanowało milczenie. Elrond przyglądał się uważnie jego nowym gościom, a z ich oczu wyczytał bardzo wiele. Zobaczył ich tragedię, a także poświęcenie dla dziedziców Durina. Ujrzał twarze ich rodziców, których nade wszystko kochali i utracili, a także oblicza tych, którzy wyrządzili im tyle krzywdy. Zdał sobie sprawę, jak bardzo szlachetne mieli serca i jak wielki hart ducha, jak bardzo byli waleczni i nieustępliwi. Momentalnie nabrał szacunku do tych dzieci. Ponadto zdziwił się wielce.
„Nie spotyka się już ludzi takich jak oni. W dodatku są jeszcze tacy młodzi, za młodzi, aby tyle przecierpieć” - pomyślał, lecz na głos powiedział jedynie:
- A więc dramatycznie potrzebujecie pomocy. I nie chodzi wam o pomoc dla waszych umęczonych, poranionych ciał. Pragniecie pomocy dla tych, których życia cenicie ponad własne.
Dorian przerwał mu szybko:
- Lordzie Elrondzie, bądź łaskaw wybaczyć nam naszą zuchwałość, ale Thorin, syn Thraina, i jego towarzysze są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ściga ich Biały Ork
i około dwa tuziny innych, wszyscy dosiadają wargów… Nie wiemy, czy Thorin ma zamiar zawitać do twojego błogosławionego domu, jednakże jeśli tego nie zrobi i nikt nie przyjdzie z pomocą, Król pod Górą zostanie razem z towarzyszami wycięty w pień - mówił rozgorączkowany.
- Czego zatem dokładnie ode mnie pragniecie?- zapytał Elrond, doskonale znając odpowiedź.
- Błagamy cię panie, abyś wyruszył ze swoimi rycerzami jak najszybciej i zabił orków ścigających Thorina Dębową Tarcze oraz jego ludzi - Sybil prosiła, niemal wpadając
w płacz.
- Słusznie bym postąpił, spełniając waszą prośbę. Jest to niepokojące, aby grupa orków odważyła się przekroczyć Brunien i wtargnąć na moje ziemie. Uczynię to, co chcecie, chociaż jestem pewien, że od krasnoludów nie usłyszę słowa podzięki - powiedział Elrond z nutą goryczy w głosie, a później dodał:
- Zrobię to ze względu na was.
Ulga. Niesamowita ulga zalała ciepłą fala serca rodzeństwa. Dokonali wręcz niemożliwego. Dokonali! Nagle poczuli z całą mocą, jak bardzo byli wycieńczeni, ranni, słabi. Stali się śmiertelnie zmęczeni, tak bardzo, że nie mogli utrzymać się na nogach
i padli na kolana przed Elrondem.
- Jeśli to coś znaczy, masz nasze największe podziękowania, panie - wyszeptał Dorian
- Czy kiedykolwiek wynagrodzimy ci twoją wspaniałomyślność i dobroć, lordzie Elrondzie? -spytała Sybil.
- Podziękowania od istot tak dobrych jak wy znaczą dla mnie bardzo wiele. Jeśli powrócicie do pełni sił i będzie gośćmi w moim domu przez najbliższe dni, poczuję się wystarczająco nagrodzony. Tymczasem poddajcie się opiece moich ludzi. Ja wyruszam natychmiast - rzekł Elrond, i, przywoławszy elfkę imieniem Ireth, rozkazał jej zaopiekować się Sybil i Dorianem. Następnie odszedł szybkim krokiem.
Zanim padli bez życia, Sybil i Dorian usłyszeli piękny dźwięk elfich rogów bojowych przeszywający poranne powietrze.
***
To było słodko-gorzkie spotkanie. Ciekawość jest zaiste pierwszym stopniem do piekła.
Jednak Fili i Kili czuli się, jakby znajdowali się w jego najokropniejszych czeluściach.
Wieść o śmierci Brandona i Kory oraz o spaleniu Ettinor rozdarła serca krasnoludów na drobne kawałki.
Czuli się, jakby stracili członków własnej rodziny.
I dom.
Jak mogli przez dwa lata żyć, bawić się i spać spokojnie, podczas gdy ich kochani Dorian i Sybil głodowali, marzli i ocierali się o śmierć, pozostawieni sami na pastwę Losu?
W dodatku poświęcili swoje życia dla nich.
Fili i Kili ustalili, że nie godzili się na to. Ich zdaniem Dorian i Sybil powinni zostać wyniesieni ponad wszelkie ziemskie zaszczyty.
I tak się stanie. Nie wiedzieli jak, nie wiedzieli kiedy, ale byli pewni, że, kiedy Thorin zostanie Królem pod Górą, to ci dwoje ludzi będą jedynymi, którym Król się pokłoni. Fili
i Kili już o to zadbają, nieważne, jak trudne to sie okaże.
Jednak teraz najtrudniej było trzymać język za zębami, wiedząc, że Azog Plugawca żyje i ich ścigał! Ale obiecali zachowanie milczenia Dorianowi i Sybil, kiedy się z nimi rozstawali.
Nie pamiętali, jak wrócili do obozu po tym spotkaniu. Świadomość powróciła do nich
z całym swoim okrucieństwem, kiedy rano zostali obudzeni. Koszmarnie bolały ich głowy. Przede wszystkim od płaczu. Ale mieli też lekkiego kaca.
Ten poranek to był jeden z niewielu momentów, gdy Kili chciał być osobą nieprzyciągającą uwagi otoczenia. Czuł na sobie spojrzenia kompanii, kiedy w milczeniu funkcjonował przez cały dzień. Nic nie kombinował, nie śmiał się ze wszystkimi, chodził ze spuszczoną głową, często wpatrywał się w dal i grzecznie słuchał Thorina.
To było wystarczająco dziwne zachowanie, aby wywołać poruszenie wśród reszty. Jedynie Bilbo zdawał się nie być zdziwiony, a ponadto był równie milczący jak on i Fili.
Fili też bardzo szybko to zauważył.
On sam nie chciał przyjąć prawdy do wiadomości. Chciał mieć pewność, że to mu się przyśniło. Że Brandon i Kora żyją i prowadzą szczęśliwy żywot na jaki sobie po stokroć zasłużyli. Fili chciał, aby to wszystko było niczym więcej niż sennym koszmarem.
A z drugiej strony nie. Pragnął, żeby jego taniec z Sybil nie był jedynie snem.
Fili próbował, tak bardzo się starał zachowywać normalnie, ale z marnym skutkiem. Wiedząc o tragedii, jaka dotknęła Sybil i Doriana, nie potrafił myśleć o niczym innym. Nawet odzyskanie Ereboru straciło na znaczeniu. To musiało być po nim widać, gdyż zobaczył rosnące napięcie wśród członków kompanii. Szeptali między sobą o nim i Kilim. Tylko Bilbo tego nie robił. Ich Włamywacz coś wiedział.
Trzeba będzie to wyjaśnić.
Tego Fili obawiał się najbardziej - czasu na wyjaśnienia. Nie był na to gotowy.
Jednak zanim takowy czas nadszedł, dopadł ich pościg Azoga.
Serca Filiego i Kiliego ścisnął ogromny strach. Nie bali się o własne życia, lecz o ich rodzeństwo. Skoro wyznaczyli oni sobie za zadanie powstrzymać orków, czy to znaczy, że polegli?
Gdy Lord Elrond razem z garstką swoich rycerzy zabił ich prześladowców, a potem ugościł Kompanię Thorina Dębowej Tarczy w Rivendell, Fili i Kili jako jedyni nie zaznali spokoju.
Dorian, Sybil, gdzie jesteście?
______________________________
Kilka dni po słodko-gorzkim spotkaniu, nasze kochane rodzeństwo zapłaciło za swoją zuchwałość.Ale formy to im trzeba pogratulować.
Elrond wyda wam się niezbyt istotny, ale będzie miał ogromne znaczenie w mojej opowieści.
To już połowa pierwszej księgi.
Błagam o opinie! Nie wiem, czy mam publikować dalej....
Jak cholernie podoba mi się to, że Fili i Kili traktują Doriana i Sybile jak swoje rodzeństwo, to takie słodkie. Poczułam ulgę, kiedy Elrond tak szybko im pomógł, Thranduil z filmu powinien mu buty czyścić (mam wrażenie, że Jackson zrobił z niego kogoś pokroju Lucjusza Malfoya, w książce był jakiś bardziej zaangażowany i miły). Czekam tez na jakieś rozwinięcie akcji między parą numer jeden <3
OdpowiedzUsuńSuper, że tak bardzo to Ci się podoba! (Tak szczerze to mi też ;p). Hm... w moim "dziele" jest mnóstwo miłości, ale przeważa ta łącząca członków rodziny, rodzeństwo właśnie...
UsuńChociaż... Fili i Sybil coś... ten teges... :D
Ekhm.
Ja odkąd tylko odkryłam siat Tolkiena zawsze uwielbiałam Elronda. Nie zamierzałam zmieniać jego idealności, dobroci i piękna. Zgadzam się z Tobą co do Thranduila, w książce jest inny niż w filmie, chociaż podoba mi się postać wykreowana przez Lee Pace'a (może ze względu na niego samego ;p).
~~Madeline
Jak wątek o rodzeństwie podoba mi się niezwykle, tak nie czuję większego związku między Filim a Sybil >.<
OdpowiedzUsuńAle zobaczymy co będzie dalej! :D
Że tak powiem gratki za chęci u dużo weny życzę! :3
To, że Fili i Sybil ten teges to DUŻY spoiler na przyszłość...
UsuńNa razie na "ten teges" jeszcze za wcześnie ;D
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba, i BARDZO dziękuję za wenę, przyda się. ;p
Pozdrawiam,
~~Madeline