czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 8.

ATTENTION! THILBO BAGGINSSHIELD!
______________________________

     Kili siedział na ziemi, oparty plecami o nogi siedzącej na ławce Sybil. Patrzył niczym zahipnotyzowany, jak Fili uczył Doriana walki na dwa miecze.
     - Raz, dwa. Kontra. Trzy, cztery. Broń się! - komendował blondyn.
     - Zupełnie jak dawniej - powiedział Kili.
     Dorian zaśmiał się usłyszawszy to i już miał coś powiedzieć, ale dostał od Filiego po palcach. Chłopak odskoczył z krzykiem, a Kili wybuchł śmiechem. Fili był ostrym
i wymagającym nauczycielem.

     - Skup się, Dorian! - powiedział.
     Kili śmiał się z Doriana bezlitośnie, ale nagle Sybil pociągnęła go za włosy.
     - Przestań się wiercić, Ki! - warknęła. - Już prawie skończyłam.
     Plotła mu bowiem warkocze.
     Należy dodać, że wśród krasnoludów obrzęd ten miał ogromne znaczenie: pleść warkocze mogły sobie jedynie najbliższe osoby. Rytuał ten niezwykle zacieśniał więzi między nimi.
     - Fili, teraz twoja kolej - powiedziała po chwili.
     Kili wstał szybko, wziął od Filiego jeden z mieczy i powiedział:
     - No, Dorian, gotowy na porządne lanie?
     Chłopak uśmiechnął się złowieszczo. 
     - Zobaczymy. - Odparł, 
odrzucając jeden miecz. 
     Podczas gdy Sybil rozczesywała złote włosy siedzącego u jej stóp Filiego, na polance dało się słyszeć śpiew stali, lekki szum liści, delikatny szmer strumienia oraz ptasia muzyka.
     Kili znalazł to miejsce dzień po pamiętnej uczcie i błyskawicznie podzielił się swoim odkryciem z resztą. Od tamtej pory cała czwórka przesiadywała tam całymi godzinami. Czuli się bezpieczni - byli pewni, że nie dosięgną ich tam ciekawskie uszy i oczy. Co więcej, owo miejsce zdawało się być ukryte - znajdowało się na granicy parku okalającego Ostatni Przyjazny Dom i nie wiodła tam żadna ścieżka. Była to niemal idealnie okrągła polana, którą opływał niewielki strumień. Znajdowała się na niej kamienna ławka
i posąg jakiegoś elfa ubranego w zbroję, trzymającego miecz. Dookoła rosły buki, dęby
i sosny.

     Cała czwórka nadrabiała tam osiem lat rozłąki; mieli sobie wiele do wyjaśnienia.
I chociaż opowiedziane wtedy historie były w większości bardzo smutne, to wszyscy zapamiętali czas spędzony w tamtym miejscu jako bardzo szczęśliwy.

     Dorian upadł na twarz spektakularnie, potknąwszy się o nieprzypadkowo podstawioną nogę Kiliego. Młody krasnolud przycisnął klingę do pleców leżącego chłopaka. 
     - Poddajesz się? - zapytał z triumfalnym uśmieszkiem. 
     - Nigdy - usłyszał w odpowiedzi, a potem został wrzucony do strumienia.
     - Chłopcy, uspokójcie się! - krzyknęła Sybil, raczej dla zasady, nawet nie patrząc
w ich kierunku. Dwójka młodszych braci mocowała się teraz na ziemi, nie przejmując się tym, że tarzali się w wodzie strumienia.

     - Uwielbiam patrzeć na nich, gdy tak się bawią - powiedział Fili z zadumą.
     Sybil rozumiała. Wiedziała, jak to jest mieć młodszego brata i patrzeć z dumą jak bardzo wyrósł, zmężniał. Ponadto, rozpierała ją radość - pomimo tego, że przeszli tak wiele złego, ci dwaj wciąż potrafili być dziecinni oraz niewinni. Co więcej, zdumiała się, kiedy zauważyła, że Kili i Dorian byli podobni z twarzy. Wyglądali jak rodzeni bracia, gdy ganiali się między drzewami i oddalili się z krzykiem.
     Na polance zapanowała spokojna cisza, którą po jakimś czasie przerwała Sybil. 
     - Więc, wyjeżdżacie jutro?
     Zanim udzielono jej odpowiedzi, dziewczyna zmarszczyła brwi. Dlaczego jej ręce drżały? Przecież tyle razy czesała te złote włosy...
     - Tak, a wy razem z nami - odparł Fili hardo.    
     Sybil westchnęła z irytacją.
     - Fi… tłumaczyłam ci tyle razy! Nie możemy podróżować razem z wami! Możemy być jedynie waszymi cieniami i musisz się z tym pogodzić. A poza tym, bylibyśmy dodatkowym ciężarem dla Thorina…
     - Sybbie… wy nigdy nie bylibyście ciężarem. Co za absurd!
     - Ponadto, nie wiem czy masz pojęcie, jakie zamieszanie mogłaby wywołać jedna kobieta wśród tylu mężczyzn trzech różnych ras…
     Fili prychnął.
     - Sybil…
     - Wiem, że to na razie wszystko bardzo zagmatwane ale Thorin naprawdę nie może się o nas dowiedzieć…
     - Sybil
     - Mi i Dorianowi nic nie będzie, radziliśmy sobie w gorszych sytuacjach więc dlaczego mamy nie dać rady teraz…
     - PRZESTAŃ! - Fili ryknął, zrywając się na nogi. Spojrzał Sybil w twarz ze złością i od razu napotkał jej urażone spojrzenie.
     - Przepraszam… - dodał od razu. Wziął głęboki oddech, zbierając się na odwagę, po czym przemówił: 
     - Sybil, ja… nie chcę żyć w ciągłym strachu. Odkąd was spotkaliśmy boję się
o bezpieczeństwo twoje i Doriana, plus oczywiście Kiliego. Chcę, żebyśmy byli znowu wszyscy razem. Nie godzę się na kolejne rozstanie. Nie chcę was znowu stracić… ja… nie chcę stracić
ciebie.
     Dziewczyna otworzyła usta, lecz z zaskoczenia nie mogła wydobyć z siebie ani słowa,
i zarumieniła się lekko. Potem s
pojrzała mu w oczy niepewnie.
     - Fili? - szepnęła.
     - Sybil… ja… - powiedział cicho, delikatnie gładząc jej policzek. - Rzecz w tym, że…
     Ale ten intymny moment został przerwany przez młodszych braci, którzy wbiegli na polanę z mnóstwem liści we włosach i krzykiem na ustach. A jakże.
     Fili i Sybil w mgnieniu oka otrzęśli się, po czym błyskawicznie wrócili do swojego poprzedniego zajęcia.   
     - No i kto wygrał? - zapytał Fili, jak gdyby nigdy nic.

     - Remis, jak zawsze - zaśmiał się Dorian.
     Cała czwórka zamilkła, a Kili i Dorian dyszeli ciężko.   
     - Przychodzicie na dzisiejszą ucztę? - spytał Fili po chwili. 

     - Musimy - mruknęła Sybil z niezadowoleniem.
     - Jak to - „musicie”?- Kili powtórzył ze zdumieniem. 
     - A tak - odparł Dorian. - Lord Elrolnd wezwał mnie wczoraj na rozmowę. Wyraził swój
i jego ludzi smutek spowodowany tym, że nie zjawiamy się na wieczerzach. Musiałem mu powiedzieć o tym, jak przegięliśmy z Thorinem…

     - To było genialne! - wtrącił Kili. - Okrutnie się z nim zabawiliście! Teraz szuka was na każdej uczcie. On i Kompania pytają o was…
     - I co im mówicie? - przerwała Sybil, słyszalnie przestraszona. 
     - Och, po pierwsze, ja i Ki unikamy kontaktu z nimi – tłumaczył Fili. - Jeśli pytają, co robiliśmy cały dzień itd., to zbywamy ich jakimiś banalnymi wymówkami. Jeśli pytają
o was, mówimy, że jesteście znajomymi. Zwykłymi znajomymi.
Wymyślamy nawet jakieś wasze imiona i informacje o was... Może lepiej potem opowiemy wam szczegóły - dodał, widząc zaciekawienie na twarzach Doriana i Sybil. - Nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymamy. Znając Thorina, zrobi dosłownie wszystko, aby dowiedzieć się prawdy…
     - Wytrzymajcie jak najdłużej - niemal rozkazał Dorian. 
     - Jeśli odwalicie się tak jak ostatnio, to będzie to trudne - burknął Kili.
     - Wszystkie ubrania jakie podarował nam Lord Elrond są niezwykle piękne i zdobne - stwierdziła Sybil. - Poza tym, dzisiaj jest najkrótsza noc roku, więc będziemy musieli ubrać się bardzo odświętnie.
     - Szykuje się niezła impreza. - Dorian mrugnął łobuzersko.
     - O taaak - przytaknął Fili dosyć złowieszczym tonem.

 ***
     Nad wodą znajdowała się bardzo duża polana. Na jej brzegach zostały rozstawione liczne kamienne stoły, a na drzewach uwieszono lampy świecące czystym, białym blaskiem. Wszyscy biesiadnicy podziwiali tańczące i śpiewające elfy, a czas umilała im słodka muzyka wypełniająca polanę.  
     Ale przy stole znajdującym się na podwyższeniu nie wszyscy dobrze się bawili.
     Gandalf niemal słyszał pytania i wątpliwości przemykające przez umysł siedzącego obok Thorina Dębowej Tarczy. I wcale nie dotyczyły one run księżycowych odczytanych przez Elronda.
     - Przybyłeś w samą porę, jak zawsze, Elrondzie.
     - Tym razem zostałem ostrzeżony.

     Tak oto czarodziej dowiedział się o dzieciach Brandona i Kory. Wszystko zaczęło układać się w logiczną całość: to tę dwójkę zobaczył w echach snu Kiliego. To oni byli przyczyną tak nagłej zmiany w zachowaniu synów Dis. To dlatego przez całą podróż do Rivendell wyczuwał czyjąś niedaleką obecność.  Dokuczało mu to do tego stopnia, że zostawił krasnoludy i przeszukiwał okolicę. Pożałował tego, bo w ostatniej chwili uratował Kompanię przed trollami. Jednak cała historia zakończyła się szczęśliwie, a patrzenie teraz, jak Król pod Górą się męczył, irytowało Gandalfa.
     „Tajemnice, tajemnice, za niedługo zaplączą się w nich i znikną” - pomyślał czarodziej. Nie zgadzał się bowiem z Elrondem, chcącym utrzymać obecność Doriana i Sybil
w sekrecie. Jego zdaniem Thorin powinien dowiedzieć się o swoich szalonych obrońcach. Jednakże uszanował decyzję Elronda, wiedząc, że był on osobą bardziej światłą
i doświadczoną.

     Zerknął na Filiego i Kiliego, niecierpliwie rozglądających się po polanie. Uśmiechnął się pod nosem.
     W istocie, najkrótsza noc roku będzie bardzo długa.

***
     Myśleli, że Dorian i Sybil niczym ich nie zaskoczą.
     Kiedy młodzi ludzie weszli na polanę, Fili i Kili zrozumieli jak bardzo się mylili.
     Nie obeszło się bez obryzgania twarzy winem oburzonego Balina i Dwalina.
     Gdy Sybil i Dorian szli pomiędzy stołami, Fili i Kili dławili się i mieli atak kaszlu.
     Nie no, tym razem to już przesada.
     Odwalili się jak jakieś elfie paniątka.
     Dorian miał na sobie czarne buty, tunikę podobnie skrojoną jak poprzednia, całą
w jednolitym kolorze szafirowym. Ale tak intensywnym szafirowym, jakby sam materiał był wykonany z tych kamieni. Zarzucił na siebie elfią pelerynę naszywaną mithrilem. Włosy miał uczesane jak elf, a na głowie diadem z mithrilu, z kamieniem w kształcie łzy osadzonym pośrodku. Klejnot ten świecił blaskiem gwiazd.

     Sybil była ubrana w suknię przepasaną pod biustem, luźną i powłóczystą, z delikatnego materiału w tym samym kolorze co tunika Doriana. Suknia miała naszywane mithrilem gwieździste wzory, rękawy sięgające ziemi, odkrywała też ramiona. Włosy Sybil miała uczesane w kok, który był przykryty delikatną srebrną siatką z mnóstwem maleńkich błyszczących klejnotów.
     Kiedy Fili i Kili w końcu doszli do siebie, zgodzili się, że oczekują wyjaśnień.
     Gdy Kili spojrzał na podwyższenie, zobaczył, że Thorin gapił się na Doriana i Sybil.
     Trzeba było to odpowiednio rozegrać. Młode krasnoludy nie ruszyły się z miejsca, tylko patrzyły z niedowierzaniem na swoje ludzkie rodzeństwo, posilające się kilka stołów dalej. Musieli zaczekać, aż jakieś elfy zaciągną ludzi do rozmowy. Gdy  po niedługim czasie Dorian i Sybil zaczęli krążyć między elfami, dyskutując i śmiejąc się, Fili i Kili wstali od stołu i obrali zupełnie okrężną drogę, aby dotrzeć do tych dwóch dusz towarzystwa. Dorian
i Sybil byli rozchwytywani. Zostali nawet wciągnięci do tańca.

     Kiedy młodzi ludzie rozmawiali z dwoma elfami i znajdowali się wystarczająco daleko od podwyższenia, krasnoludy przerwały im rozmowę. A gdy niejaki Fingwid oraz Dinendal odeszli…
     - Skąd ty u licha wytrzasnąłeś ten diadem, Dorian?
     - Fajny fryz Sybil.
     - Wiecie, że Thorin się gapi?
     - Wyglądacie jak elfie paniątka!
     - Nie przesadziliście przypadkiem?
     - DOŚĆ! - krzyknął Dorian.
     - Dorian dostał diadem od Elronda - wytłuczyła Sybil beztroskim tonem. - Mi fryzurę układała Ireth, jakby była zwykłą służką. Dopóki się patrzy, Thorin jest nieszkodliwy. Tak, wiemy, że wyglądamy zabójczo. Być może faktycznie troszeczkę przegięliśmy. Ale to nasza ostatnia noc tutaj, wiecie?
     - Wyjeżdżacie z nami? - głos Kiliego był pełen nadziei.
     - W tym samym dniu co wy, ale o zmierzchu - odparł Dorian.
     - Ależ się uparliście! - fuknął Fili z irytacją.
     - A zawsze myślałam, że to krasnoludy są najbardziej uparte - zachichotała Sybil.
     Wykłócali się i przekomarzali przez chwilę, po czym Fili powiedział:
     - Sybil, chciałbym z tobą porozmawiać na osobności.
     Dziewczyna zarumieniła się, a Dorian i Kili wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
     Gdy Fili razem z Sybil szedł do ich miejsca, zastanawiał się, czy wypił wystarczająco dużo, żeby powiedzieć to, co chciałby.

***
     Kili zabrał swój kielich wina i usiadł przy Dorianie, na miejscu Sybil.
     - To było do przewidzenia - stwierdził krasnolud.
     - Ale mi wygląda jak kazirodztwo! – skrzywił się chłopak.
     - Najwyraźniej będziesz musiał zmienić punkt widzenia - Kili poklepał Doriana po ramieniu.
     - Zostaliśmy sami… co robimy? - zapytał Dorian po chwili milczenia.
     - Cóż, jesteśmy otoczeni przez piękne elfki… Żal byłoby nie skorzystać - krasnolud mrugnął łobuzersko.
     Dorian kiwnął głową z porozumiewawczym uśmiechem. Wypił duży łyk wina
i powiedział:

     - Prowadź.
     Potem zaczepili pierwsze elfki z brzegu, którymi okazała się Ireth i jej przyjaciółka Arien.
     W istocie, najkrótsza noc roku będzie bardzo długa

***
     Patrzył na nich, gdy weszli na polanę i rozsiewali wokół siebie ciszę.
     Gdy tańczyli, rozmawiali i śmiali się z elfami.
     Był pewny, że ich zna. Być może… Nie, to głupie…
     W jakiś sposób bardzo przypominali mu Brandona i Korę.  
     Thorin uśmiechnął się na wspomnienie swoich przyjaciół. Byli dla niego tacy dobrzy
i wyrozumiali.
A ich dzieci... Zalała go fala ciepła, gdy przypomniał sobie, jak Sybil uparcie przesiadywała w jego kuźni, zadręczając go pytaniami, jak się robi to czy tamto. Albo gdy Dorian niemal wchodził mu na głowę każdego wieczora, gdy wracał do domu po ciężkim dniu pracy, chcąc się z nim bawić.
     Nie… ci dwoje to nie mogli być Brandon i Kora. Chociażby dlatego, że ich dom znajdował się setki mil stąd; co oni mogliby u licha robić w Rivendell? Poza tym, Brandon miał kruczoczarne włosy, nie brązowe i był znacznie wyższy. Kora natomiast nie była tak szczupła i drobna.
     Może ci dwoje to jacyś bliscy krewni tej rodziny, o których nie wiedział?
     Nie było go w Ettinor osiem lat. Musiał się dowiedzieć, jak się mieli jego przyjaciele.
     To było bardzo niegrzeczne, aby odejść od stołu przed gospodarzem, ale Thorinowi nie zależało tak bardzo na przyjaźni Elronda Półelfa.
     Thorin był bardziej niż zdumiony, gdy zobaczył, że Fili wychodził gdzieś z dziewczyną,
a przez umysł przemknęły mu myśli niegodne króla. Momentalnie wstał z krzesła.

     - Dlaczego odchodzisz, Thorinie? - spytał Gandalf, jakby urażony jego zachowaniem.
     - Idę po wyjaśnienia.

***
     Bilbo patrzył z rozbawieniem, jak chłopcy puścili w obroty cały swój urok osobisty. Zdobywali coraz większą rzeszę fanek. Jednakże Dorian miał przewagę, gdyż znał elfickie tańce, i co rusz zapraszał do niego inne elfki, co się Kiliemu wyraźnie nie podobało. Hobbit zachichotał. 
     - Co cię tak śmieszy, panie Baggins? - Bilbo usłyszał ten wspaniały, głęboki głos za plecami.
     Odwrócił się błyskawicznie i spojrzał prosto w szafirowe oczy swojego Króla.
     - N-nic…  j-ja tylko przypomniałem sobie c-coś zabawnego - wyjąkał przestraszony.      Thorina najwyraźniej nie interesowało, co Hobbit miał do powiedzenia, jak zwykle. Król
z uwagą przyglądał się
 Dorianowi i Kiliemu.
     - Czy wiesz, kim jest ten chłopak, który rozmawia z Kilim, Włamywaczu? - spytał Thorin. 
     - Nie… wiem tylko tyle, co ty; że to zwykły znajomy - skłamał Hobbit.  
     Thorin nic nie odpowiedział, tylko się oddalił. Po kilku sekundach Bilbo pojął, dokąd jego Król zmierzał.
     Och nie.  Hobbit musiał go powstrzymać. Przecież obiecał. Obiecał Sybil dyskrecję…
     - Nie możesz tam iść! - krzyknął do Thorina.
     To momentalnie zatrzymało krasnoluda. Odwrócił się i spojrzał na Niziołka wściekle.
     ,,Nie możesz! Nie możesz?! Właśnie rozkazuję Królowi pod Górą!” - Bilbo skarcił się
w myślach.
 
     - Niby dlaczego?-  syknął Thorin, zbliżając się powoli do Bilba.
     - Bo… bo… - O rany, rany, co on mógł na to odrzec? - Ponieważ… eee… zepsujesz im zabawę! - odpowiedział szybko Bilbo. - Zobacz… rozmowy z elfkami bardzo dobrze im idą!
     - Jeśli im przerwę, niewiele stracą - prychnął Thorin pogardliwie, po czym odszedł szybkim krokiem.
     Bilbo rozglądał się rozgorączkowany dookoła w poszukiwaniu ratunku, czegokolwiek... W końcu obiecał! Przecież obiecał… przecież, przecież…
     Spojrzał na podwyższenie, a oczy Elronda przeszyły go na wskroś.
     - Błagam… - szepnął.
     Pan Rivendell wstał od stołu, ogłaszając tym samym ucztę za zakończoną.
     Bilbo odetchnął z ulgą głośno. Thorin był już tak blisko celu!
     Teraz wszyscy przechodzili do Sali Ognia w stosownym porządku, a więc Król pod Górą musiał opuścić polanę jako jeden z pierwszych.
     Gdy Thorin wyszedł, Bilbo myślał tylko o tym, jakiego zrobił z siebie idiotę.

***
     Usadził ją na ławce. Było to dla niego całkiem wygodne, ponieważ mógł wtedy spojrzeć jej w twarz, nie zadzierając głowy. Utonął w jej ciepłych, ciemnobrązowych oczach. Chciałby nie musieć wyjaśniać nic. Tylko patrzeć.
     Jego lodowato niebieskie oczy spoglądały na nią z czułością i miłością. Patrzyły już tak, gdy była mała, ale… w jego spojrzeniu jest coś nowego… coś…
     Dlaczego jej serce biło tak szybko? Przecież mu ufała, do czegokolwiek zmierzał, zdejmując delikatnie siatkę z jej włosów i rozplątując kok…
     Szkoda było niszczyć tak misterną robotę, ale uwielbiał, gdy miała rozpuszczone włosy. Kiedy spłynęły falami po jej plecach, zatopił w nich dłonie. Były bardziej miękkie niż przypuszczał.
     Przyjemny dreszcz przeszedł jej ciało. Na miłość Valarów, co on wyprawiał? I dlaczego ona czuła, że płonie? Dlaczego chciała w tej chwili zrobić tylko jedno? Przecież to jej brat.
     Teraz dopiero zwrócił uwagę na jej nagie ramiona. Przesunął po nich delikatnie opuszkami palców. Jej skóra była tak gładka...
    Chwilę potem otrząsnął się z tej dziwnej fascynacji i zamarł w bezruchu. Na litość Mahal, dlaczego on to robi? Dlaczego nie może się powstrzymać? Przecież to jego siostra.    
     Fili znów spojrzał dziewczynie w oczy, wziął głęboki oddech, po czym wyrzucił z siebie:
     - Sybil, coś się zmieniło. W sposobie, w jakim o tobie myślę. Zapamiętałem cię jako moją małą upartą siostrzyczkę. Nie podejrzewałem, że ludzie dorastają tak szybko. Jesteś teraz młodą kobietą, mentalnie jesteśmy w podobnym wieku.  Kiedy to zrozumiałem, byłem w niemałym szoku. Nie byłem na to gotowy i… Sybil, przepraszam, jeżeli to co zaraz zrobię cię obrzydzi, ale muszę zrozumieć, co się ze mną dzieje... 
     Co Fili wiedział od dawna, był dobrym uwodzicielem. Cieszył się powodzeniem wśród kobiet nie tylko swojego plemienia.
    Jednak kiedy pocałował Sybil i nie czuł normalnego przy tym pożądania, był trochę zaskoczony. Tu było coś więcej… coś… co sprawiało, że mógł poprzestać na tym, że czerpał przyjemność tylko z tego.   
     Czy ją to obrzydza? Ależ skąd. A może powinno? Tego sama nie wiedziała. Wiedziała tylko, że czuła się wspaniale.
     Gdy Sybil zarzuciła ręce na jego szyję, Fili owinął swoje wokół talii dziewczyny
i przysunął ją bliżej.
Ona uśmiechnęła się w pocałunku.
     W istocie, najkrótsza noc roku będzie bardzo długa.
_____________________________
Och tak, ta noc była baaardzo długa.
No i w końcu wiadomo, co z Gandalfem.
Fili i Sybil... jak powiedział Kili, to było do przewidzenia.
#Co do przechodzenia do Sali Ognia... skoro chodzono tam w jakieś ważne święta, to pomyślałam, że najkrótsza noc roku jest jednym z nich. 

2 komentarze:

  1. Jak widzę te ostrzeżenia, to się cieszę jakbym miała dostać prezent co najmniej, ale zaraz potem Thorin zaczyna być "2 majestic 4 u" i robi mi się szkoda Bilba XD Nie przeczuwalam, że Fili może czuć coś więcej do Sybil, ale to miłe zaskoczenie. To opowiadanie jest takie pocieszne. Ech, żeby choć raz gołąbki zaczęły tu gruchac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podkreślam raz jeszcze, że na tym etapie mojej przygody z Bagginshieldem najmniejszą wzmiankę o tym traktowałam jako coś takiego... wow.
      Też zal mi dobrego, dzielnego serduszka Bilba. :( Oddane w niezbyt troskliwe ręce...
      Gołąbki będą gruchać, tylko póóóźniej. ;)
      ~~Madeline

      Usuń