wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 2.

UWAGA! W TYM ROZDZIALE JEST BARDZO DUŻO MIŁOŚCI. OSOBIŚCIE RZYGAM TĘCZĄ.
____________________________
 
     Piękna srebrzystoszara kocica wpatrywała się w nią swymi wielkimi, złotymi oczami. Sybil czuła na sobie jej spojrzenie, które nie pozwalało dziewczynie jeść w spokoju. Podniosła wzrok znad talerza i ujrzała, że zwierze siedziało na stole, tuż obok usadowionego naprzeciwko Sybil Bifura. Kompania spożywała właśnie podwieczorek. Thorina nie było ani śladu, Kili i Dorian też gdzieś zniknęli. Sybil nie przejmowała sie tym. Stworzenie naprzeciw niej do reszty przykuło jej uwagę. Dziewczyna doskonale rozumiała, jakie były zamiary kocicy. 
     - Ú, cath - mruknęła, patrząc w jej ślepia. Powiedziała to po elficku, żeby zwierzę na pewno zrozumiało.    
     Ślicznotka jakby na złość podeszła bliżej, zaintrygowana, że ktoś oprócz jej pana potrafił się z nią porozumieć. Miauknęła bardzo uroczo. 

     - Ego, cath - powiedziała Sybil, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu. 
     Kocica zaczęła mruczeć, po czym śmiało wdrapała się po ręce na ramiona Sybil
i bezczelnie łasiła się o jej głowę. Dziewczyna zaśmiała się ciepło. 

     - Daro! - zachichotała.
     Ślicznotka zaczęła mruczeć jeszcze głośniej i ocierać się 
o jej głowę mocniej. 
     - Il matha, bain - szepnęła Sybil, rzucając kawałek chleba na podłogę.
     Kocica zamiauczała 
z wdzięcznością i spektakularnie skoczyła po zdobyty kąsek. Nawet nie zdążyła dotknąć jedzenia, kiedy znikąd pojawił się duży pies. Biegł prosto na kocicę, warcząc głośno. Ślicznotka uratowała się w ostatniej chwili, wdrapując się na ramiona Sybil. Psisko szczekało wściekle, bezsilnie skacząc i próbując złapać kotkę. Psu brakowało bardzo niewiele do osiągnięcia tego celu, co denerwowało go jeszcze bardziej. Dziewczyna siedziała spokojnie, wiedząc, że nic jej się nie stanie, jednak po pięciu minutach szczekania i prychania za uchem miała tego dość. 
     - Far! - krzyknęła.
     Zwierzęta uspokoiły się natychmiast. Ślicznotka zeskoczyła z jej pleców na stół, siadając obok jej talerza. Pies zaczął warować u jej stóp z pokornym skomleniem. Przyjrzała się mu. To był bardzo piękny pies, z długą, gładką, lśniącą sierścią w kolorze kasztanowym. Jego bursztynowe oczy patrzyły na nią z szacunkiem.

     - Maer hû - powiedziała cicho, głaszcząc go po łbie.
     On polizał jej dłoń, a ona z uśmiechem rzuciła mu kawałek chleba. Pies zjadł go błyskawicznie, po czym, merdając ogonem, położył głowę na kolanach Sybil, która zaśmiała się lekko i wróciła do jedzenia.

     - Jak to zrobiłaś? - Usłyszała pytanie Glóina.
     Dopiero teraz Sybil spojrzała na krasnoludów siedzących przy stole. Wyglądali na nader zdumionych. 
     - Co? - Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc. Co w tym dziwnego? Przecież tylko rozmawiała z psem i kotem.
     - To są zwierzęta Beorna i wyłącznie jego powinny słuchać - odparł ognistowłosy krasnolud.
     - Znowu jakieś elfickie czary - prychnął Bifur po Kuzdzulsku.
     - Sam widziałeś, co one potrafią - odpowiedziała mu w tym samym języku.
     Kompanii opadły szczęki. Ich miny wyrażające czysty szok oraz oburzenie były wprost bezcenne.                
     Krasnoludy skrywały swój 
język przed innymi plemionami. Chroniły go przed poznaniem przez inne rasy - wolały posługiwać się obcymi językami, niż uczyć inne istoty własnego. Jakże to było niedopuszczalne, że posługiwała się nim jakaś prosta, młoda dziewczyna. A co by było, gdyby Sybil powiedziała im, że sam Thorin nauczył ich trochę krasnoludzkiego... Zachciało jej się śmiać na tę myśl, ale była zbyt głodna, by wcielić ów pomysł w życie. Wykorzystała moment ciszy i zabrała się za jedzenie.
     Wtedy na kolację jak burza wpadli Dorian i Kili i usiedli siedli obok niej. Wystarczyło, że raz na nich spojrzała, a już wzrosła w niej podejrzliwość. 
     - No dobra, co knujecie? - spytała.  
     - Ależ nic! - odrzekł Dorian z uśmieszkiem. - Skąd takie przypuszczenia, siostrzyczko?
     Nie chciała wdawać się z nimi w dyskusje. Wolała jeść, co też uczyniła. W trakcie spożywania posiłku cały czas czuła, że Kili bacznie się jej przyglądał. Młody krasnolud zagwizdał z wrażenia. 
     - Uau, Sybil, co za apetyt! - wykrzyknął. 
     W tamtym momencie zakręciło jej się w głowie. Miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Wstała od stołu i wybiegła na werandę. Powietrza! Złapała się drewnianego filara, próbując opanować ataku nudności.
     To niemożliwe. Przecież to niemożliwe.
     - Wszystko w porządku? - Usłyszała za plecami zatroskany głos Filiego.
     „Odejdź” - pomyślała.
     - Nic mi nie jest - odpowiedziała szorstko, nawet się do niego nie odwracając.
     - Sybil, czy coś się zmieniło? - zapytał odrobinę urażonym tonem
     - Nie… Fili, nic się nie zmieniło. Po prostu… - Spojrzała na niego. Co miałą mu powiedzieć? - Boję się. 
     Usiadła na najbliższej ławce i ukryła twarz w dłoniach. Zbierało jej się na płacz.
     „Co się ze mną dzieje?”
     Fili stanął tuż przed nia. Bez namysłu, Sybil schroniła się w jego silnych ramionach. Położyła głowę na jego piersi i szlochała.
     - Przepraszam za moje zachowanie, Fili…  Ja się zwyczajnie boję. I nie wiem czego… - „Czyżby?” - Strach nie daje mi spokoju…
     - Cśś, już dobrze. Już nic nie mów - szepnął.
     Pocałował Sybil w czoło i zaczął delikatnie głaskać ją po głowie. Westchnęła. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Już się nie bała. Sybil zdała sobie sprawę, jak bardzo tego potrzebowała. Cieszyła się jego bliskością i dopiero po dłuższym czasie wyswobodziła się
z uścisku i spojrzała na Filiego.

     Te oczy… Tata miał podobne. Też były lodowato niebieskie, ale na nią zawsze patrzyły czule. Tata potrafił mieć taki straszny wzrok, kiedy był zły. Ale nie potrafił się złościć na swoją córeczkę.
     Tęskniła za tym. Za tym, jak na nią patrzył. Za tym, jak się o nią troszczył. Za nim.
      - Fili, tęskniłam za tobą.
     Uśmiechnął się. Wytarł łzy z jej policzków, po czym odgarnął włosy na jej plecy
i pocałował
w odsłoniętą szyję. Potem składał na niej delikatne pocałunki od dołu do góry, a kiedy dotarł do ucha, szepnął:
     - Ja za tobą bardziej.
     „Och, słodka Yvanno, jak ja mam nad sobą panować?”
     Znowu wypełniał ją ogień. Oczywiście uznała, że nie było mowy, aby się powstrzymała. Pocałowała Filiego w usta zaciekle. Poczuła, że był tą zachłannością zaskoczony, ale szybko się dostosował. Na szczęście po krótkim czasie wyczerpali zapasy powietrza. Sybil była bliska zaczęcia rozbierania krasnoluda.
     - Co jeśli ktoś zobaczy? - wydyszał Fili, kiedy opierał swoje czoło o jej.
     - Pytasz dla zasady - stwierdziła z uśmiechem.
     - Oczywiście. - Z tymi słowami pocałował ją znowu, lecz tym razem cieszyli się sobą powoli.                    
     Czuła przyjemne dreszcze, kiedy Fili dłońmi zataczał kręgi na jej plecach. Ona
w zamian masowała mu kark. 
Nie trzeba dodawać, że było im idealnie.
     Jednak nagle Fili przerwał pocałunek. Odsunąwszy się od dziewczyny, jęknął z bólem. Widząc jej pytające spojrzenie, pokazał Sybil swoje dłonie. Były całe ubrudzone we krwi.
     - Wybacz! - krzyknął. - Musiałem otworzyć twoje rany! Tak mi przykro! Co ja narobiłem?! Ale ze mnie idiota!
     - Rzeczywiście, jesteś idiotą - odparła sarkstycznie. - Zachowujesz się, jakby świat miał się skończyć. To nic wielkiego. Chodź, pójdziemy do Oina, on się mną zajmie. 
     Tak więc wrócili do domu, przywołali uzdrowiciela, który momentalnie przystąpił do działania. Zabrał Sybil i Filiego  za parawan. Rozkazał przynieść misę z gorącą wodą, którą Bilbo błyskawicznie dostarczył. Później Oin szybko zrobił napar z ziół. 
     - Fili, Bilbo, wyjdźcie, zaraz zdejmę jej bandaże - powiedział krasnolud.
     Hobbit wyszedł, ale Fili nie ruszył się z miejsca.
     - Chcę zobaczyć - rzekł. 
     - Przecież już widziałeś - warknęła Sybil
     - Chcę zobaczyć - powtórzył uparcie.
     Dziewczyna prychnęła z irytacją, ale zrzuciła z siebie zakrwawiony koc. Cały jej tułów, pierś i ramiona były zabandażowane. W miarę jak Oin sprawnie ściągał bandaże, oczy Filiego zaszły łzami. Patrzył na plecy Sybil i czuł na sobie jej razy. Zdał sobie sprawę, że kiedy widział jej rany po raz pierwszy, nie zobaczył wszystkiego. Myślał, że jej plecy były praktycznie obdarte ze skóry. Ale one faktycznie zostały jej pozbawione.
     Oin szybko przemył rany naparem i zabandażował Sybil tak mocno, że zdawało jej się, iż założono jej gorset. Przed oddaleniem się, uzdrowiciel przykazał jej się położyć i nie ruszać oraz dużo pić. Bardzo chętnie to uczyniła. Poczuła się zmęczona. Ułożyła się wygodnie na miękkim sianie, a jej nowy przyjaciel, piękny pies o kasztanowej sierści, od razu przyniósł jej wielki kufel pełen mleka. Pijąc je łapczywie, nagle zauważyła, że Fili stał w miejscu jak posąg z zaciętym wyrazem twarzy. 
     - Fili? - spytała niepewnie. 
     - Gorbag mi za to zapłaci - powiedział załamującym się głosem.
     - Tak...
     - Jak ty w ogóle wyszłaś z tego żywa? Przecież ludzie są słabi…
     - Dziękuję ci bardzo…
     - I to wszystko dla nas! Tyle cierpisz…
     - Menu tessu, Fili.
     To zdołało go uciszyć. Wpatrywał się w nią z uwielbieniem, milcząc.
     - Fili? - zapytała po chwili. - Zostaniesz ze mną? 
     Nie musieli się obawiać gadania. Za parawan nie wchodził nikt oprócz Doriana, który
o wszystkim wiedział, oraz Bilba i Oina, a oni sprawiali wrażenie, że można było im zaufać.

     - Zawsze - odpowiedział. 
     Położył się obok niej. Po niedługim czasie obydwoje zasnęli, wtuleni w siebie. 
***
     Kiedy znowu otworzył oczy, odkrył, że słońce zachodziło. Wziął głęboki, drżący oddech
i podniósł się na nogi z najwyższym wysiłkiem. Przez ostatnie godziny tylko leżał na ziemi w bezruchu, w myślach wspominając swych drogich przyjaciół i w ciszy oddając im hołd,
a mimo to czuł 
się wyczerpany. Dotarło jednak do niego, że musi żyć. Nie dla Filiego
i Kiliego. Ani dla Dis, Sybil czy Doriana. Nawet nie dla Ereboru. Dla zemsty. Brandon
i Kora zostaną przez niego pomszczeni, a w Królestwie Ereboru każdy będzie znał ich imię. 

     Powlókł się powrotem do domu Beorna. Nie spieszył się - musiał się ostatecznie opanować. Jego ludzie nie mogli go zobaczyć w takim stanie. Musiał zachować kamienną twarz. Był Królem, nie można było go złamać. Niech jego ludzie pozostaną niezachwiani
w tym przekonaniu.

     Gdy wyszedł zza zakrętu, zobaczył Filiego i Sybil przytulających się na werandzie. Zaskoczył go ten widok, lecz tylko trochę. Nie było nic złego w obejmowaniu się. Ponadto, nie musiało być w tym zachowaniu nic więcej oprócz wyrazu przywiązania. W tym nie musi się nic kryć. Zupełnie tak jak z nim i Bilbem.
     Oczywiście, że podszedł bliżej. I to najciszej jak potrafił.
     - Fili, tęskniłam za tobą. - W głosie Sybil była nuta, której się nie spodziewał.
     Później Thorin ujrzał, jak jego siostrzeniec delikatnie całował szyję dziewczyny od dołu do góry, a potem szepcze coś do jej ucha. Król przewrócił oczami z irytacją.
     „Na litość Mahal, Fili,
znowu?!” .
     Thorin powoli miał tego dość. Gdziekolwiek się zjawili, Fili i Kili uwodzili młode panny. Ileż było z tego problemów!

     „A ile będzie problemów z tego!” - pomyślał, gdy ujrzał  Filiego i Sybil całujących się
z ewidentnym pożądaniem.
     Thorin odwrócił wzrok. To było dosyć niestosowne, aby oglądał takie sceny
z udziałem własnego siostrzeńca. On sam odwrócił się od miłości tego rodzaju. Miał zbyt wiele obowiązków, żeby zaprzątać sobie tym myśli. Kiedy odzyskają Samotną Górę, będzie musiał poślubić jakąś krasnoludzką kobietę. Miał już potomków, ale wymagany będzie od niego jakiś korzystny sojusz polityczny. To był kolejny królewski obowiązek. Być może miłość przyjdzie wraz z małżeństwem. A jeśli nie, to cóż, do tej pory dobrze się bez niej obchodził. Nie potrzebował jej. 
     Fili i Sybil przestali i dyszeli głośno, stykając się czołami. Thorin zastanawiał się, dlaczego Fili to robił. Przecież krzywdził Sybil. Nawet jeśli było między nimi coś więcej niż zwykłe młodzieńcze zauroczenie, związek krasnoluda i człowieka nie miał prawa bytu. To się zwyczajnie nie zdarzało.
     - Co jeśli ktoś zobaczy? - zapytał Fili.
     - Pytasz dla zasady - stwierdziła z uśmiechem.
     - Oczywiście.
     Tym razem Król był zdumiony. Fili i Sybil całowali się teraz bardzo czule oraz powoli.
     Thorin zmarszczył brwi.
     „Pytasz dla zasady? To ile razy wy to już robiliście?”.
     Przypomniał sobie, jak Fili kłócił się z Sybil. Mówił wtedy… powiedz mi kto, a go 
zabiję,
i jeszcze: dla mnie liczy się tylko to, że jesteś ranna. To były słowa wskazujące na ogromne przywiązanie. Fili był gotów zamordować dla Sybil, bardzo zależało mu na niej. Widoczne to było również teraz - zwyczajnie spanikował, odkrywając, że dziewczyna krwawiła. To oznaczało tylko jedno…
     Szok zalał Thorina potężną falą.
     „Fili, jak mogłeś być tak… młody?”.
     Przecież to bez sensu. Sybil to tylko człowiek. Zestarzeje się i umrze, zanim Fili przeżyje połowę życia. To się nie mogło skończyć szczęśliwie.

     „Jak to się stało, że akurat ją wybrałeś?”
***
     - Oni tak na poważnie? - spytał Kili z niedowierzaniem.
     - Na to wygląda - westchnął Dorian. 
     Gapili się na Sybil i Filiego śpiących obok siebie, trzymających się za ręce.
     Kili wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Że pojawi się dziewczyna, która sprawi, że nie będzie już dla brata najważniejszy. Ale kompletnie nie spodziewał się, że stanie się to właśnie teraz i tą dziewczyną będzie Sybil. Dokładnie ta sama Sybil, którą jeszcze osiem lat temu nosił na rękach i śpiewał z nią wesołe piosenki. Której opowiadał bajki na dobranoc. To było surrealistyczne.
     To samo tyczyło się Doriana. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kiedyś zjawi się chłopak, który zepchnie go na drugi plan. Ale za nic w świecie nie spodziewał się, że będzie to Fili. Ten sam Fili, z którym osiem lat temu układał plany unicestwienia firnakowego potwora i którego zadręczał pytaniami o wszystko. Ten sam Fili, który kołysał go do snu. To było niewiarygodne.
     Dorian i Kili chcieli zażartować z tej sytuacji, póki jeszcze mogli.
     - Jesteś pewny, że się nie obudzą? - spytał Dorian szeptem.
     - Jeśli się zamkniesz, to tak - odparł młody krasnolud i ostrożnie przystąpił do dzieła.

***
     Sybil napawała się chwilą. Czuła się po prostu dobrze. Fili leżał obok niej i trzymał ją za rękę. Przyjemne ciepło biło od jego ciała. Zapragnęła, by mogło tak zostać na zawsze - ona i Fili, sami.
     Ale odkryła, że były z nimi ktoś jeszcze. Leniwie otworzyła oczy i uśmiechnęła się. Ślicznotka leżała na brzuchu dziewczyny. 
     - Ai, bain! - powiedziała.
     Kocica zaczęła mruczeć, słysząc słowa powitania. Sybil pogłaskała kotkę po jej miękkim futerku. Potem próbowała usiąść, ale coś pociągnęło ją za włosy.

     - Fili! - syknęła, potrząsając nim.
     - Hmmm? - mruknął półprzytomny.
     - Puść moje włosy.
     - Hę? Przecież ja.. ała! - Próbował się od niej odsunąć, jednak coś go boleśnie powstrzymało.
     Oboje jednocześnie odkryli, ze ich włosy są zaplątane w jednym miejscu. I oczywiście
w tym samym momencie zderzyli się głowami, chcąc sprawdzić, co im się stało.

     - Czekaj, najpierw ja - powiedział Fili. Powoli odwrócił głowę, wybadując to miejsce rękami. - Oooo, nie… - warknął. - Małe dranie za to dostaną.
     - Co?
     - Sama sprawdź.
     Złote włosy Filiego przeplatały się z brązowymi włosami Sybil w długim, misternym warkoczu.
_____________________________
Hah, Kili i Dorian, tacy żartownisie, hahahah.
Wiem doskonale, że w powyższym rozdziale znajdują się pewne niezrozumiałe zdania. Och, no wiem, ja wiem, że nie powinnam ufać internetowi w tej sprawie, ale... no to jest elficki...
Ú
, cath. - No, cat. - Nie, kocie.
Ego, catch. - Go away, cat. - Odejdź kocie.
Daro! - Stop! - Przestań!
Il matha, bain. - You wield, beautiful. - Ty rządzisz, piękna.
Far! - Enough! Dosyć! Maer hû. - Good dog. - Dobry pies.
Ai, bain. - Ah/ Hail, beautiful. - Ach/ Witaj, piękna. 

2 komentarze:

  1. Kocham Twoje rozdziały! Kocham Cię, za.. Filiego.
    Szukam jakiś "normalnych" opków o miłości Filego i nic.. A tu nagle bum.
    KOCHAM,CIĘ! KOCHAM! Zyskałaś stałą czytelniczkę!
    Pisz dalej! WENY! ZDROWIA I W OGÓLE WSZYSTKIEGO.
    Błędów nie wyłapuje, pod koniec zabrakło mi tylko kropek na końcu zdań, ale więcej nic, bo się wciągnęłam, chociaż, że zapewne jeszcze jakieś sa xD
    ~ Ciotka Aśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
      Nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie rozweseliłaś, ucieszyłaś, rozradowałaś i och nie mam słów!
      Jestem zaszczycona taką stałą czytelniczką (bo BARDZO podobają mi się Twoje teksty).
      Tobie również wszystkiego najlepszego. :)
      ~ Magdalena

      Usuń